(+ 48) 42 663-77-33
biuro@rotwl.pl

Zwyczaje wielkanocne w regionie

Święta Wielkanocne obchodzone były i nadal są na ziemi łowickiej niezwykle uroczyście, świątecznie i hucznie. Najważniejsze święta w roku. Świadczą o tym zachowane dla przyszłych pokoleń kultywowane tradycje i zwyczaje. Wielki Tydzień jest czasem intensywnych przygotowań do Wielkanocy. W tym czasie przyrządza się tradycyjne potrawy wielkanocne, a także dekoruje mieszkania i jajka.

Oczywiście do świąt należało odpowiednio przygotować się, nie tylko duchowo, ale zrobić porządek w gospodarstwie i obejściu po okresie zimowym.  Z domu wynoszono wszystkie elementy wyposażania do obory.  Wszystkie pomieszczenia użytkowe musiały zostać odświeżone – bielone wapnem wymieszanym z farbom ultra maryną i wywietrzone.  Meble, podłogi były dokładnie szorowane.  Sielniki na nowo wypychane słomą. Pierzyny i poduszki wietrzone. W czasie postu kobiety z dziećmi wykonywały nowe kwiatki z bibuły, „kodry” podłużne wycinaki łowickie z kolorowego glansowanego papieru o tematyce kwiatowej lub przedstawiające życie na wsi, które stanowiły dekoracje izby. Nowe wycinaki zawieszane były na belkach stropowych w izbie zaś kwiaty z bibuły ustawiane przy domowych ołtarzykach. Obejście przed chałupą również musiało zostać dokładnie wysprzątane, wygrabione, pozamiatane i na nowo wysypane  świeżym piaskiem.  Kamienie przed  obejściem  bielono wapnem oraz drzewa w sadzie, ogrodzie (pnie), co  miało chronić przed robactwem i ewentualną zarazą.  W wysprzątanej izbie pachniało świeżością. Widać było, że zbliża się okres oczekiwanych przez gospodarzy świąt po 40 dniowym poście.  Na Wielkanoc mieszkanie musiało być perfekcyjnie czyste.

Nasze łowickie zwyczaje związane z obchodem Świąt Wielkiej Nocy rozpoczynały się od Niedzieli Palmowej. W kościele święcono palmy wykonane z rózeg wierzby ozdobione gałązkami bukszpanu lub borówki, kwiatkami z bibuły lub suszkami i kolorowymi wstążeczkami. W Kościele Rzymsko-Katolickim palmy święci się na pamiątkę wjazdu Jezusa do Jerozolimy, któremu pod nogi ułożono liście palm. Święcenie palm wiązało się w łowickim z różnymi magicznymi zabiegami mającymi zapewnić zdrowie, płodność i bogactwo. Poświęcona palma miała cudowne właściwości — chroniła przed chorobami, nieszczęściami i zapewniała urodzaj w polu. Zjedzone „kotki” wierzbowej palmy dawały zdrowie, chroniąc od bólu gardło, głowę czy brzuch.  Przed bólem głowy zabezpieczało nie tylko zjedzenie „kotka”, ale i trzykrotne uderzenie palmą po głowie. Wierzono, że kilkakrotne uderzenie palmą leczyło dzieci nerwowe, które płacząc „zanosiły się”.

Ludność wierzyła, że poświęcona palma chroni od pożaru i od uderzenia pioruna. Gałązki  wkładano w poszycie dachów, a w czasie burzy stawiano w oknie obok zapalonej gromnicy. Oprócz tego zasuszone gałązki kładziono w stodole pod pierwszy przywieziony z pola snopek w czasie żniw. Miały one chronić zboże od myszy i innych szkodników. Umarłemu wkładano do trumny gałązkę palmy, „aby dłużej leżał w grobie niezmieniony„.

WIELKI   PIĄTEK

 

W wielki piątek, młode dziewczęta zabierały się do malowania wielkanocnych jajek. W wodzie, w której gotowały się jajka, myły włosy wierząc, ze będą gęste, piękne i lśniące. Przygotowanych pisanek należało mieć dużo, gdyż służyły one jako podarunek, które ofiarowywano w dowód przyjaźni najbliższym i przyjaciołom jako wyraz dobrych życzeń i serdecznych uczuć. Jajka służyły też jako dyngus. Pisankami nazywano jajka malowane na jeden kolor. Zależnie od wsi używano różnych barwników do barwienia jajek. I tak na kolor żółty barwiono jajka w łupinach cebuli, na zielono wywar z ozimego żyta, kolor brunatny liście bazylii, na czerwono wywar kory dębowej z łupinami cebuli, krokusem i szyszkami olchowymi.

 

WIELKA   SOBOTA

 

W wielką sobotę, podobnie jak w wigilię Bożego Narodzenia, był zwyczaj my­cia się o świcie w rzece. Idąc do rzeki należało nie oglądać się i zacho­wać milczenie. Takie mycie zapewniało zdrowie i urodę, na twarzy ginę­ły „krosty. Według relacji prak­tykowano to we wszystkich tych wsiach, gdzie była dostępna woda – stawy, rzeki, rzeczki.

W kościele poświęcano wodę, ogień, ciernie i pokarmy. Przyniesioną z kościoła do domu wodą święcono dom, obejście gospodarskie i wodę w studni. Miało to chronić przed nieszczęściem
i sprowadzić na gospodarstwo błogosławieństwo.

W niektórych wsiach najbliżej kadzi z wodą starali się stanąć hodowcy pszczół, którzy pierwsi chcieli nabrać wody po jej poświęceniu. Wierzyli oni bowiem, że ten kto pierwszy nabierze wody, temu pszczoły będą więcej miodu składać.

Oprócz wody, święcono ogień i ciernie głogu (według interpretacji Kościoła na pamiątkę korony cierniowej Chrystusa). Niedopalone ciernie (mokre gałęzie nie chciały się palić) zabierano do domu i robiono z nich małą koronkę. Umieszczano ją na krzyżu stojącym na stole lub na obrazie nad stołem, albo, na gwoździu przed domem. Pojedyncze ciernia wkładano też w poszycie dachów. Miały one chronić przed nieszczęściem, głównie przed pożarem.

Święcenie pokarmów odbywało się w kościele, a jeżeli we wsi nie było kościoła — w prywatnych domach. Jeszcze w okresie powojennym przynoszono do święcenia to wszystko co przygotowano na święta do jedzenia: szynkę, kiełbasę, ciasto, masło, ser, chrzan oraz jajka, które wśród pokarmów były najważniejsze. Barwiono je kolorową bibułą, najczęściej na jeden kolor. Bibułę maczano w wodzie i barwiono nią powierzchnię jajka. W zależności od koloru bibuły jajka były różowe, czerwone, niebieskie, żółte itd.

 

WIELKANOC

 

Pierwszy  dzień świąt Wielkanocnych, podobnie  jak  pierwszy  dzień świąt Bożego Narodzenia, uważany był za wielkie święto, które należało spędzić w domu rodzinny z najbliższymi. Rano o godzinie szóstej należało być w kościele na rezurekcji. W drodze powrotnej do domu urządzano wyścigi wozami, brykami, bryczkami i wolantami oraz wyścigi piesze. Ten kto pierwszy przybył do domu znaczyło, że pierwszy w tym roku wykona wszystkie prace polowe,  a przede wszystkim pierwszy sprzątnie zboże z pola i „przez cały rok będzie chybki” — prędki, czyli szybki w pracy. Po powrocie z kościoła do domu spożywano uroczyste śniadanie, składające się z pokarmów poświęconych w Wielką Sobotę.  Rozpoczynano od dzielenia się jajkiem i składania sobie wzajemnie życzeń wszystkiego najlepszego i „abyśmy wszyscy szczęśliwie doczekali drugiej Wielkanocy„. Skorupki z jajek trzeba było spalić, nie wolno ich było wyrzucać, gdyż były poświęcone. W ciągu dnia nie należało odpoczywać leżąc, „bo jak gospodarze będą leżeć to i len będzie leżał i da marne włókno”. W niektórych wsiach uważano, że nie tylko len się wyłoży, ale wszystko zboże wylegnie, a gospodarz który  będzie w ten dzień spać, to przez cały rok będzie śpiący i powolny w pracy, a w gospodarstwie nie będzie mu się dobrze wiodło.

 

DRUGI  DZIEŃ   ŚWIĄT  WIELKANOCNYCH – PONIEDZIAŁEK WIELKONOCNY. 

 

Zwany również dyngusem albo lanym poniedziałkiem. Po spokojnym rodzinnym nastroju pierwszego dnia świąt spędzanego w domu, drugi dzień świąteczny był bardzo wesoły, związany z różnymi obrzędami.  Wyraz „dyngus” występował w podwójnym znaczeniu—dyngus jako podarunek i dyngus jako oblewanie wodą. Od wczesnego ranka rozpoczynało się oblewanie wodą. Dorośli chłopcy przygotowali sobie w tym celu ręczne sikawki, którymi znienacka oblewali przechodzące ulicą dziewczyny. Pannę, którą udało się im schwytać prowadzili przed studnię lub do rzeki czy stawu i „zlali do suchej nitki”. Dziewczęta, które miały największe powodzenie musiały się kilka razy przebierać. Te natomiast, które nie zostały porządnie zlane, czuły się dotknięte, „że je chłopcy za nic mają” — bowiem oznaczało to brak powodzenia. Strażacy od wczesnego ranka jeździli z sikawką i zatrzymując się przed każdym domem, oblewali go wodą. Otrzymywali za to od gospodarzy jako dyngus jajka lub pieniądze.

Po dyngusie chodziły też dzieci do rodziców chrzestnych, dziadków, wujków i dalszej rodziny. Oblewali ich wodą, otrzymując za to jajka – malowanki. Pod koniec okresu międzywojennego zaczęto dzieciom jako dyngus da­wać pieniądze.

Zwyczaj oblewania wodą wywodzi się z bardzo dawnych praktyk ma­gicznych, mających sprowadzić deszcz na uprawiane rośliny. Na początku XX wieku na plan pierwszy wysuwają się elementy matrymonialne i skła­danie życzeń pomyślności.

W drugi dzień świąt obchodzono granice pól z chorągwią. Brali w nim dział sami mężczyźni od 18 lat wzwyż — żonaci i kawalerowie. W tych wsiach, gdzie była Ochotnicza Straż Pożarna, brało udział wielu strażaków. Nazywano ich chorągwiarzami. Zaczynali się zbierać zaraz po północy. Wystrzałem przy użyciu kalichlorku lub waleniem w bęben dawano znać, iż rozpoczyna się zbiórka. Chorągiew przynoszono z kościoła poprzedniego dnia.  Niektóre wsie miały własną chorągiew, przechowywaną na wsi. Chorągwiarze szli granicami pól swojej wsi, śpiewając pieśni wielkanocne. Przy każdym kopcu granicznym zatrzymywali się i obchodzili go trzy razy, waląc w bęben albo strzelając z kalichłorku. Następnie zakopywali w kopcu gałązki poświęconej palmy oraz święcono wodą święconą. Były też wsie gdzie chorągwiarze przy kopcach granicznych palili pochodnie ze słomy i zakopywali też trochę wianków święconych w oktawę Bożego Ciała. Gdy na granicach pól spotkali się chorągwiarze z sąsiednich wsi, wtedy rozpoczynali spychanie z granicy, którą stanowiła wąska miedza. Rozpoczynała się walka kto będzie najsilniejszy. Dużą ujmą było dla wsi, jeżeli chorągwiarze pozwolili się zepchnąć z miedzy. Chłopcy, którzy chcieli iść z chorągwią po raz pierwszy, musieli się wkupić starszym. Dawali im pieniądze albo stawiali pół litra wódki. Tych młodych nazywano frycami. Nie wolno było im pić alkoholu, tak jak i noszącemu chorągiew. Po obejściu granicy pól chorągwiarze szli przez wieś, w dalszym ciągu śpiewając i zatrzymując się przed każdym domem. Dwóch wchodziło do domu, gdzie otrzymywali dyngus — jajka lub pieniądze. Zebrane w ten sposób sumy przeznaczano na cele społeczne, np. na zakupienie jakiegoś przedmiotu do kościoła albo z czasem dla Ochotniczej Straży Pożarnej. Obchodzenie granic pól miało sprowadzić błogosławieństwo na zasiewy, dać dobry urodzaj i odwrócić wszelkie nieszczęścia, jak klęskę gradobicia, suszę, powódź itp.

 

Po dyngusie chodzili również z kogutkiem chłopcy w wieku od 10 do 14 lat. Było ich najczęściej trzech. Kogut, z którym chodzili wykonany był z drewna, ale w okresie młodości ich dziadków i rodziców, chłopcy chodzili po dyngusie z żywym kogutem. Miało to miejsce na przełomie XIX i XX wieku. Kogut drewniany miał na powierzchni  otwory, w które wklejano pióra prawdziwego koguta. W obawie przed utratą piór gospodynie na parę dni przed dyngusem zamykały koguty w kurniku.  Wykonywano sztucznego koguta, którego oblepiano ciastem i w niego wtykano pióra. Kogut wyglądał jak prawdziwy. Umieszczony był na wózku o dwóch kółkach, a obok niego doczepiano cztery lalki ubrane po łowicku. Chłopcy po wejściu do izby wprawiali w ruch kogutka i rozpoczynali śpiewać albo skandować odpowiednie teksty. Cel swojego przybycia wyjaśniali zaraz na wstępie:

Przyszliśmy  tu po  dyngusie, zaśpiewamy o Jezusie, o Jezusie i Maryji, dajcie  dyngus  gospodyni”.

Chłopcy obnoszący kogutka, pochodzili najczęściej z biedniejszych rodzin, uzupełniając w ten sposób budżet rodzinny, bowiem zebrany dyngus dzielili między siebie. Chłopcy z Łowicza, pochodzący z tych samych środowisk co kolędnicy docierali z kogutkiem do okolicznych wsi, odległych nawet o przeszło 15 kilometrów. Za otrzymany dyngus dziękowali, śpiewając:

„Za te dary dziękujemy

zdrowia, szczęścia więszujemy,

byście państwo sto lat  żyli,

a po śmierci w  niebie byli”.

 

W poniedziałek wielkanocny chodziły również i  dziewczęta z gaikiem. Była to mała choinka ubrana wstążeczkami z bibuły i laleczkami, z umieszczoną na wierzchołku jedną większą laleczką. Z gaikiem chodziły dwie lub trzy dziewczynki w wieku od 10 lat wzwyż. Do domów raczej nie wchodziły, tylko stawały za oknami albo w progu domu i obracając gaikiem śpiewały:

 

Nas goicek przez wieś idzie,

 przypatrują  mu  się ludzie.

Goicku, goicku łobróć się dokoła,

niech ci się napatrzy gromada wesoła.

Idziewa z goikiem koło  sadzowecki,

idziewa z goikiem koło  sadzowecki,

a chłopcy za nami, a chłopcy za nami ło  i z  sikawkami.

Na nasym goiku lalecki, wstązecki,

łoj co go stroiły te nase dziewecki,

łoj co go stroiły te nase dziewecki.

Pani gospodyni w okienecku stoi,

pani  gospodyni w okienecku  stoi i cepecek na ni i cepecek na ni rąbkowy  się  stroi.

Bodaj się strojeła scęścia docekała i nam podarunku  nie pozałowa i nam podarunku nie pożałowała.

Pani  gospodyni klucykami  brząka, pani gospodyni klucykami brząka, dla nas  ci to dla nas, dla nas ci to dla nas podarunku  suka”.

 

Po otrzymaniu dyngusu dziewczęta dziękowały śpiewając:

 

Za  te dary  dziękujemy zdrowia,  scęścia więsujemy, i wszystkiego też dobrego, i wszystkiego też dobrego, od swego Boga miłego, od  swego Boga miłego”.

 

To tylko niektóre obrzędy jakie po krótce przypomnieliśmy i przedstawiliśmy.  Dzisiaj część z tych naszych lokalnych tradycji kultywują zespoły folklorystyczne. Ziemia łowicka obfituje w piękne i ciekawe w całym roku kalendarzowym zwyczaje i obrzędy. Warto jest o nich mówić, by zachować dziedzictwo kulturowe dla przyszłych pokoleń.

Opracował:

Michał Zalewski

p.o. Dyrektora Muzeum w Łowiczu

Read more

Życzenia Świąteczne

Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę Państwu przede wszystkim dużo zdrowia, spokoju i wytchnienia od codziennych spraw. Niech ten świąteczny czas będzie pełen rodzinnego ciepła, uśmiechu i radosnych spotkań przy wspólnym stole. Dziękuję za Waszą codzienną pracę, zaangażowanie i serce wkładane w to, co robimy wspólnie dla naszego województwa.

Read more

Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków

Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków obchodzony jest corocznie 18 kwietnia. Ustanowiony został przez Międzynarodową Radę Ochrony Zabytków (ICOMOS) i wpisany do kalendarza UNESCO w 1983 roku. Jego celem jest podnoszenie świadomości społecznej na temat znaczenia dziedzictwa kulturowego oraz konieczności jego ochrony i zachowania dla przyszłych pokoleń.
Tego dnia na całym świecie organizowane są wydarzenia edukacyjne, wystawy, wykłady i akcje społeczne promujące troskę o zabytki – zarówno te znane, jak i mniej oczywiste. W Polsce to także okazja do przypomnienia o bogactwie naszego dziedzictwa narodowego i roli, jaką odgrywa ono w kształtowaniu tożsamości kulturowej.

Read more

OZORKOWSKIE KOLIGACJE ŁÓDZKIEGO „KRÓLA BAWEŁNY”…

Odwiedzamy Ozorków. Celem wyprawy było podążanie śladami koligacji łódzkiego „króla bawełny” – Karola W. Scheiblera, twórcy rodzinnego imperium bawełnianego, m.in. na Księżym Młynie w Łodzi, z podłódzkim Ozorkowem. Pod artykułem fotorelacja z wyprawy.

Karol Wilhelm I Scheibler 1 (numeracja wprowadzona w celu odróżnienia od syna i wnuka, którzy nosili te same imiona) przybył do Ozorkowa pod koniec lat 40. XIX wieku, do fabryki swojego krewnego  Friedricha Mathijasa Schlössera – działającego w mieście z bratem Heinrichem prawie od samego początku. Bracia Schlösser przybyli do Ozorkowa w latach 20. XIX wieku na zaproszenie Ignacego Starzyńskiego2. Fab­ryka Friedricha Math­i­asa Schlössera i jego brata była pier­wszą dużą fab­ryką włóki­en­niczą uru­chomioną w Ozorkowie i zarazem w całym rodzą­cym się wów­czas okręgu prze­mysłowym. Jej początki się­gają 1821 roku3. Wkrótce fabryka Friedricha Schlössera należała do największych w Królestwie Polskim.

W 1824 r. Friedrich Schlösser poślubił Henriettę Wilhelminę Werner – siostrę innego ozorkowskiego fabrykanta – farbiarza, Christiana Wilhelma Wernera. To właśnie w przędzalni Schlösserów w Ozorkowie Karol Scheibler, po przyjeździe do Polski w 1848 r., został powołany na jej dyrektora (do momentu, kiedy postanowił prowadzić własne przedsiębiorstwo w Łodzi, do której wkrótce wyjechał).

I w tym momencie wiążą się losy Karola Scheiblera z rodami, które budowały Ozorków.

W 1854 poślubił Annę z domu Werner (wówczas niepełnoletnią) 4, córkę wspomnianego Christiana Wilhelma Wernera, farbiarza z Ozorkowa, ponadto właściciela majątków ziemskich Lućmierz, Leśmierz z cukrownią, farbiarni sukna w Ozorkowie oraz fundatora ozorkowskiego kościoła protestanckiego. W 1825 roku Christian Wilhelm Werner otrzy­mał od władz Królestwa Pol­skiego medal św. Anny, a jego far­biar­nia ofic­jal­nie została uznana za najlep­szą w kraju5.

Dalsze losy jego córki – Anny Scheibler (z domu Werner) są ściśle powiązane z Łodzią i fabryką Scheiblera – męża – wkrótce jed­nego z najpotężniejszych fab­rykan­tów tam­tych cza­sów.

Friedrich Mathias Schlösser zmarł w 1848 r. Majątek przejęli synowie – Henryk i Karol SchlösserowieKarol pojął za żonę inną przedstawicielkę rodu Wernerów – Paulinę Werner, siostrę Anny, małżonki Karola Scheiblera.

Z Ozorkowem związany jest także los brata Karola Scheiblera – Adolfa Scheiblera, który przybył tu z polecenia brata. Historia lubi się powtarzać, Adolf Scheibler pojął za żonę inną pannę Werner – Helenę, córkę wspomnianego wcześniej Christiana Wilhelma Wernera.

Do końca swojego życia Adolf prowadził fabrykę włókienniczą w Ozorkowie, której właścicielem był pierwotnie Karol Scheibler, a po jego śmierci w 1881 r. Adolf  (zmarły w 1889 r.).

Warto też wspomnieć o prywatnym ogrodzie-parku, który przez wiele lat był w posiadaniu Rodziny Schlösserów (znajdujący się na tyłach pałacu). Obecnie to Park Miejski w Ozorkowie, który stanowi cenny zabytek przyrodniczy. Wśród drzewostanu znajduje się dwanaście pomników przyrody. Jednym z nich jest jesion wyniosły KAROL, WACŁAW. Okazałe drzewo ma 4-metrowy pień i jest wysokie na 31 metrów. Imiona drzewa pochodzą od dwóch postaci, które są związane z historią miasta: Karola Scheiblera – ówczesnego dyrektora przędzalni bawełny u wuja Friedricha Schlössera oraz Wacława Starzyńskiego – burmistrza Ozorkowa6.

… i duch w pałacu

W dawnym pałacu Schlösserów słychać podobno ducha fabrykanta. Nie była to pierwsza opowieść o duchach, którą usłyszeliśmy podczas wyprawy. Otóż późnym wieczorem, kiedy konserwator zatrudniony do odnawiania nieruchomości został sam, a pozostali pracownicy zatrudnieni przy remoncie pałacu wyszli do domu, słyszał wyraźnie czyjeś kroki na korytarzu, które nagle milkły. A działo się to za każdym razem kiedy zostawał sam w pałacu. Jakby ktoś niewidzialny chodził po rezydencji – powiedziała pracownica obecnego Ośrodka Kultury Cóż, jeśli ktoś zostaje nocą w wiekowych, autentycznych, pałacowych wnętrzach, różne rzeczy może sobie wyobrazić… Do tej pory wszyscy zastanawiają się, czy był to tylko wytwór wyobraźni …

Opracowanie i zdjęcia Beata Kartasińska 

1 Peter Christoph von Scheibler „Scheiblerowie w drodze do ziemi obiecanej”, str. 11

2 Ignacy Dominik Kajetan Wawrzyniec Starzyński herbu Ślepowron – ziemianin, przedsiębiorca, poseł powiatu zgierskiego województwa mazowieckiego na sejm Królestwa Kongresowego 1830 roku i Sejm powstania listopadowego 1830-1831 roku. Posługiwał się herbem Ślepowron, Źródło: Wikipedia

„Osadnicy. info”

Peter Christoph von Scheibler „Scheiblerowie…” str.14

5 „Osadnicy…”

Info Urząd Miasta Ozorków

Zdjęcia

Dawny pałac Schlösserów, ul. Łęczycka

Kościół ewangelicko-augsburski  Dwunastu Apostołów Jezusa Chrystusa

Cmentarz ewangelicko-augsburski

Dawny pałac Schlösserów, ul. Listopadowa

Dawny kantor handlu hurtowego Schlösserów, ul. Listopadowa

Pompa wodna przy domu sukienników

Read more

Audyt krajobrazowy Województwa Łódzkiego

15 kwietnia 2025 r. podczas XIII sesji Sejmiku Województwa Łódzkiego uchwalono Audyt krajobrazowy Województwa Łódzkiego. Dokument wchodzi w życie z dniem 1 lipca 2025 r. 
Read more

Sprawozdanie z podróży prasowej po regionie- 11 kwietnia 2025r.

Sprawozdanie z podróży prasowej po regionie – 11 kwietnia 2025 r.

W piątek, 11 kwietnia 2025 roku, odbyła się wyjątkowa podróż prasowa po regionie, podczas której goście mieli okazję zapoznać się z wybranymi atrakcjami turystycznymi województwa łódzkiego. Starannie przygotowany program objął zarówno elementy dziedzictwa kulturowego, jak i przyrodniczego, ukazując bogactwo i różnorodność oferty turystycznej regionu.

Pierwszym punktem programu był Łowicz, gdzie uczestnicy wzięli udział w warsztatach sztuki ludowej oraz odwiedzili Muzeum w Łowiczu. To spotkanie pozwoliło zanurzyć się w barwnym świecie łowickiej tradycji – stroje, wzornictwo i opowieści przewodników ukazały siłę i piękno lokalnego dziedzictwa, które od pokoleń buduje tożsamość regionu.

Szczególne podziękowania kierujemy do Powiatu Łowickiego, który nie tylko umożliwił zorganizowanie warsztatów, ale również udostępnił wejście do Skansenu w Maurzycach – miejsca wyjątkowego, gdzie historia żyje w każdym detalu architektury i codzienności dawnej wsi łowickiej.

Kolejnym przystankiem był Uniejów, gdzie uczestnicy zostali ugoszczeni w historycznych murach Zamku Arcybiskupów Gnieźnieńskich. Posiłek w restauracji Herbowa, serwowany w wyjątkowej atmosferze i przy dźwiękach regionalnych opowieści, zasługuje na szczególne wyróżnienie – był to moment nie tylko kulinarny, ale i głęboko kulturowy.

Po obiedzie uczestnicy udali się na zamkową wieżę, skąd mogli podziwiać panoramę Uniejowa i doliny Warty. Niezastąpionym przewodnikiem był Jędrzej Kłużny, Dyrektor Centrum Bożego Ciała w Spycimierzu, który nie tylko opowiedział o idei spycimierskiej tradycji układania kwiatowych dywanów, ale także z ogromną pasją zaprezentował uroki uzdrowiska Uniejów, dzieląc się wiedzą i anegdotami, które wprowadziły uczestników w autentyczną atmosferę miejsca.

Następnie grupa udała się do Spycimierza, by odwiedzić Centrum Bożego Ciała – miejsce poświęcone jednej z najpiękniejszych tradycji w Polsce, wpisanej na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Goście z wielkim zainteresowaniem wysłuchali historii i obejrzeli materiały ukazujące wielopokoleniową praktykę tworzenia dywanów kwiatowych.

Podróż zakończyła się wizytą w ZOO Borysew – największym prywatnym ogrodzie zoologicznym w Polsce. Obecność rzadkich gatunków białych lwów i tygrysów zrobiła ogromne wrażenie, a sam obiekt został szczególnie doceniony przez naszego gościa jako miejsce warte szerszej promocji.

Cała podróż przebiegła w wyjątkowej atmosferze, pełnej inspirujących spotkań, barwnych opowieści i odkryć. Serdeczne podziękowania składamy wszystkim partnerom i gospodarzom odwiedzanych miejsc – dzięki Państwa zaangażowaniu udało się zaprezentować region w sposób profesjonalny, atrakcyjny i autentyczny. Szczególne uznanie kierujemy do Powiatu Łowickiego oraz Pana Jędrzeja Kłużnego – za otwartość, wiedzę i serce włożone w organizację i oprowadzanie.

To była podróż, która zostanie w pamięci uczestników na długo.

Read more

Wielkanocna wystawa „Tradycje wielkanocne w drodze… 2025”

Wielkanocna wystawa „Tradycje wielkanocne w drodze… 2025” z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi zawita do siedziby Sejmiku Województwa Łódzkiego.

Ekspozycja w Sejmiku Województwa Łódzkiego, poświęcona będzie pisankom. Koncepcja zakłada pokazanie wybranych grup pisanek tak, by zaprezentować różne techniki ich wykonywania: batikową, skrobaną i oklejaną. Zależy nam na ukazaniu jak największej różnorodności zdobnictwa oraz obiektów, charakterystycznych dla różnych regionów Polski. Zwrócimy również uwagę na symbole pojawiające się na pisankach, wspólne dla eschatologii chrześcijańskiej i obrzędowości towarzyszącej celebracji Świąt Wielkiej Nocy. Dodatkowo zaprezentowane zostaną pisanki w aspekcie prac konserwatorskich, czyli zarówno obiekty zachowane fragmentarycznie, jak i te, które przeszły wymagane prace konserwatorko-restauratorskie.

Na wystawę zapraszamy mieszkańców Łodzi i grupy zorganizowane codziennie od poniedziałku 14.04 do poniedziałku 28.04, w godz. 10:00 – 18:00 do siedziby Sejmiku Województwa Łódzkiego przy ul. Roosevelta 15. Wstęp bezpłatny.

Grupy zorganizowane zapraszamy po wcześniejszym ustaleniu terminu i godziny wizyty pod nr tel. 42 663 30 39 lub adresem e-mail: ks.info@lodzkie.pl.

Źródło: materiały organizatora
Źródło zdjęć: Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi

Kuratorkami wystawy z ramienia Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi są Olga Łoś i Ewa Oziemska-Żmuda.

Read more

II edycja konkursu „Siła Tradycji”

Ruszyła II edycja konkursu „Siła Tradycji” organizowanego przez Spycimierskie Centrum!
Jeśli wspierają Państwo niematerialne  dziedzictwo kulturowe – ucząc, dokumentując, promując lub pielęgnując lokalne tradycje – i robią to w sposób, który porusza i inspiruje innych, ten konkurs jest właśnie dla Was!
Po sukcesie pierwszej edycji zapraszamy do udziału w II edycji ogólnopolskiego konkursu „Siła Tradycji”, który ma na celu wyróżnienie najcenniejszych działań w trzech kategoriach:
👉„Ochrona” obejmuje działania dokumentacyjne (takie jak archiwizacja, digitalizacja, inwentaryzacja), opracowania naukowe i badania terenowe, prowadzenie muzeów, izb pamięci i archiwów, a także inicjatywy prawne i organizacyjne wspierające systemową ochronę dziedzictwa.
👉„Przekaz” dotyczy edukacji i międzypokoleniowego przekazywania tradycji. Uwzględnia m.in. warsztaty, lekcje i kursy dotyczące rzemiosła, obrzędów czy gwary, programy edukacyjne w szkołach i społecznościach lokalnych, inicjatywy mistrz–uczeń oraz działania angażujące dzieci, młodzież i dorosłych.
👉„Promocja” obejmuje wydarzenia kulturalne (festiwale, wystawy, pokazy), projekty turystyki kulturowej (szlaki, produkty oparte na dziedzictwie), kampanie medialne oraz nowoczesne formy promocji – również w Internecie.

Zgłoszenia przyjmowane są do 25 kwietnia 2025 r. (do godz. 16:00)
Należy przesłać skan podpisanego formularza oraz wersję edytowalną (bez podpisu) na adres: konkurs@spycimierz.pl

Do zgłoszenia należy dołączyć dokumentację działań – zdjęcia, filmy lub linki. Każdy uczestnik może zgłosić maksymalnie jedno przedsięwzięcie w każdej kategorii.

Udział w konkursie jest bezpłatny. Zapraszamy osoby indywidualne, instytucje, samorządy, organizacje i wspólnoty lokalne. Liczy się jakość działań, ich trwałość, skuteczność i pomysłowość.

Prace oceni Kapituła Konkursowa pod kierunkiem prof. Bogdana Włodarczyka.
Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród odbędą się 8 maja 2025 r. w Spycimierzu, podczas ogólnopolskiej konferencji „Dziedzictwo kulturowe: szanse i wyzwania dla samorządów”.

📥 Regulamin i formularz dostępne są na stronie:👉 https://spycimierskiebozecialo.pl
📞 602 510 639, 506 686 063, 663 098 202
📧 e-mail: konkurs@spycimierz.pl

Źródło: materiały organizatora

Read more

Wystawa Macieja Salamona „Awiacje”

Na wystawę „Awiacje” Macieja Salamona zaprasza Port Lotniczy Łódź, który przygotował przestrzeń dla artystów i podróżnych. Galeria ARTport pozwoli artystom na organizację i prezentację wystaw zaś podróżnym umili czas podczas pobytu w terminalu.
 
Maciej Salamon urodził się w 1984 roku w Gdańsku. Kierownik katedry Intermediów na wydziale Rzeźby i Intermediów Gdańskiej ASP. Zajmuje się malarstwem, grafiką, muzyką i ilustracją.  Współtworzył zakładową Galerię Gablotka na terenie Stoczni Gdańskiej. Wystawiał swoje prace w Berlinie, Warszawie, Gdańsku, Szczecinie.
Wystawę będzie można oglądać przez dwa miesiące w dniach 14.04.2025 r. – 14.06.2025 r.
 
Źródło: FACEBOOK
Read more